– Stać, ręce za głowę – rozległ się kobiecy głos, to policja, nie ruszaj się.
Powoli położył ręce za głowę i odwrócił się do niej. To była młoda dziewczyna, lat dwadzieścia siedem. Z rudymi włosami, a na jej twarzy zobaczyłem niepokój, ale nie strach. Pistolet był skierowany na mnie.
– Powiedziałam, nie ruszaj się! – zawołała i mocniejszego przechwyciła rękojeść pistoletu
– Ten człowiek nie zasłużył na życie, – posiadające ignorowane ją i opuszczając ręce powiedziałem. – Porwał dzieci i sprzedaje je na czarnym rynku. I on poniósł karę za swoje czyny.
– Kim jesteś? – zapytała dziewczyna robiąc krok do mnie. Tu w krótkofalówсу rozległo się syczenie i potem głos:
– „Masza, co tam u ciebie?”
– Chcę zobaczyć jeden dom. Wydawało mi się że ktoś tam strzelał. – powiedziała w radio, nie odrywając ode mnie wzroku.
– Kim jestem, to nie ważne, postanowiłem odpowiedzieć na jej pytanie, to ja jestem tym, którzy jest zmęczonym bezprawie i bezkarność przestępców.
– To ty uratowałeś tą dziewczynę z nowości, mam rację? – zapytała mnie.
– Tak, oni, zasługują na śmierć.
– Ale po co ty…
– ” Co tam u ciebie?”- Przerwał jej głos z krótkofalówki
– Tu jest trup i ślady strzelaniny. Obrót na ósmym kilometrze od miasta, dom numer sto trzydzieści jeden. – Odłożyła krótkofalówkę i opuściła pistołet.
– Zaraz będzie tu policja, odejdź, ale powiedz mi, kim jesteś?
– Wkrótce się dowiesz. – rzuciłem jej, podnosząc topór i uciekjąc.