Wyłączając silnika, wysiadłem z samochodu i zamknął garaż. Burza i nie chciała się uspokoić. Drzewa są wygięte, jakby zaraz popsują. Przekraczając klombu, ja sięgnął do kieszeni po kluczyki. Oni tak chcieli wypaść z mokrych dłoni. Z trudem otworzyłem drzwi. Przede mną pojawił się ciemny korytarz, kliknięciem wyłącznikiem chciałem włączuć swiatło, ale okazało się że ostatnirgo w domu nie ma. Zdejmując z siebie kurtkę, w ciemnisci udał się od razu dojść do sypialni. Tylko moja głowa dotknęła łóżka, zapadł w kamienny sen, spodziewając się zobaczyć znowu ten sam koszmar.
„Szedłem korytarzem z nożem w ręku. Ania, moja żona trzymała się za mój rękaw i tuliła do siebie córkę. Przez ciemny dom hulał wiatr.
– Tato, boję się, – drżącym głosem powiedziała córka
– Nastia, obiecuję, że wszystko będzie dobrze – próbował ją uspokoić.
W salonie było wybite okno i na
drzazgach szkła leżał cegły. Pozostawiając żonę i córkę przy wejściu do pokoju, wszedłem do niego. Tam został dołączony liścik. Jej treść była tak „odwróć się” i domalowany krzywą buźkę. Zanim zdążyłem się dowiedzieć co znaczy to słowo, usłyszał krzyk żony, a mój tył głowy przebiła tępy ból.
Ocknąłem się związanym około sciany. W środku siedziała moja żona, cała w łzach, z zawiązanymi renkami i nogami. Przed nią pochylał się mężczyzna z pistoletem w ręku. Około drugej sciany siedziała moja córka, jakiś potwór gładził ją po włosach i coś jej szeptał, od czego ta miała łzy wylane potoku.
– Znalazłem sejf, – rozległ się głos z naszej z Anią sypialnie.
– Możesz otworzyć? – zapytał ten, co stał w pobliżu żony nie odrywając od niej spojrzenia.
– Nie, tu kod jest potrzebny.
Pochylił się do Ana i zapytał:
– Kochanie, powiedz nam kod i możemy spokojnie odejść.
– Ja… ja nie wiem – odpowiedziała szlochając
– Kłamiesz – ryknął on dał jej silnego klapsa
W tym momencie Nastia próbowała krzyczeć, ale drugi co był w pokoju przyciągnął ją za włosy do siebie i szepnął jej do ucha:
– Zamknij się, albo poderżnę ci gardło.
– Czekaj, przyprowadź ją do mnie. – Rozkazał pierwszy.
Moją córkę kazali wstać i popchnął do środka pokoju, od czego ta upadła na kolana tuż przed liderem bandytów, jak ochrzcił go dla siebie. On przykucnął i spojrzał jej w oczy.
– Poproś mamę, co by powiedziała kod, albo cię zostawię w jednym pokoju na osobności z nim – wskazał pistoletem na drugiego bandyty w pokoju. – Co powiesz na to, – zdjął taśmę z jej ust.
Ja już przyszedł do siebie i opierając się o ścianę i usiadł.
– Nie dotykaj ich,oni nie znają kodu, ja wszystko powiem, tylko proszę, nie róbcie im krzywdy. – Powiedziałem ja
– Patrzcie kto się obudził, – uniósł się w pełny wzrost pierwszy
– powiem ci kod tylko nie dotykaj rodzinę. – powtórzyłem
– Szybkim ruchem podszedł do mnie i podniósł się na nogi.
– Chodź, idziemy otworzysz, – popchnął mnie w stronę wyjścia z pokoju.
– Tak, mogę się z małej? – ze śmiechem zapytał drugi
– Nie dotykaj jej, ma zaledwie osiem lat, – powiedziała żona zduszonym głosem.
– Tak, w tym też i cała sztuka, – uśmiechnął się bandyta.
Nie dając nic do powiedzenia, szef mnie wypchnął z pokoju, co ja z całego mahu wpadł w przeciwległą ścianę ramieniem. Przechodząc korytarzem, skręcił w sypialni. Tam zobaczył trzeciego bandyty. Był niskiego wzrostu i słabego ciała, podobno z tego powodu to właśnie on i majstrował z sejfem.
– No dalej, dokończ, – rozwiąż mi ręce przywódca.
Podszedł do sejfu, ja drżącymi rękami zaczął wprowadzać kod. tylko drzwi się otworzyły, mnie odepchnęła na bok.
– Nie jest źle – z uśmiechem powiedział szef, i zadzwonił do kogoś przez telefon – Dokumenty u nas – krótko skazał on
W tym momencie z salonu rozległ się krzyk drugiego bandyty, i przez sekundę strzał. Ja pobiegłem do pokoj. W salonie zobaczyłem coś, od czego krew zatrzymała się u mnie w żyłach. Na podłodze leżała moja córka, a z rany w brzuchu rozprzestrzenia krew. Podbiegłem do niej. Złapała ustami powietrze i jej wzrok biegał po pokoju. Podbiegłem do niej i wziąłem na ręce.
– Tat… – Jej oczy zatrzymały się i jakby stały się podobne do szkła. Umarła mi na rękach.
– Ona mnie ugryzła, – krzyknął drugi, trzymając się za ucho i przez jego dłoni sączyła się krew.
Dla mnie jakby czas się zatrzymał. Gdzieś w oddali słyszałem krzyk żony.
– Trzeba wywalić ich wszystkich – powiedział przywódca.
Tylko odwróciłem się, jak on skierował pistolet na Anię. Krótki krzyk, i rozległ się kolejny strzał, od czego ona padła na ziemię. Ja targnął się na lidera, i tu poczułem piekielny ból. Ja wpadł na podłogę, a bandyci w pośpiechu opuszczały dom. W dali widać było syreny i światła reflektorów. W oczach pociemniało, i wtraciłem swiadomość”