– Stać, ręce za głowę – rozległ się kobiecy głos, to policja, nie ruszaj się.
Powoli położył ręce za głowę i odwrócił się do niej. To była młoda dziewczyna, lat dwadzieścia siedem. Z rudymi włosami, a na jej twarzy zobaczyłem niepokój, ale nie strach. Pistolet był skierowany na mnie.
– Powiedziałam, nie ruszaj się! – zawołała i mocniejszego przechwyciła rękojeść pistoletu
– Ten człowiek nie zasłużył na życie, – posiadające ignorowane ją i opuszczając ręce powiedziałem. – Porwał dzieci i sprzedaje je na czarnym rynku. I on poniósł karę za swoje czyny.
– Kim jesteś? – zapytała dziewczyna robiąc krok do mnie. Tu w krótkofalówсу rozległo się syczenie i potem głos:
– „Masza, co tam u ciebie?”
– Chcę zobaczyć jeden dom. Wydawało mi się że ktoś tam strzelał. – powiedziała w radio, nie odrywając ode mnie wzroku.
– Kim jestem, to nie ważne, postanowiłem odpowiedzieć na jej pytanie, to ja jestem tym, którzy jest zmęczonym bezprawie i bezkarność przestępców.
– To ty uratowałeś tą dziewczynę z nowości, mam rację? – zapytała mnie.
– Tak, oni, zasługują na śmierć.
– Ale po co ty…
– ” Co tam u ciebie?”- Przerwał jej głos z krótkofalówki
– Tu jest trup i ślady strzelaniny. Obrót na ósmym kilometrze od miasta, dom numer sto trzydzieści jeden. – Odłożyła krótkofalówkę i opuściła pistołet.
– Zaraz będzie tu policja, odejdź, ale powiedz mi, kim jesteś?
– Wkrótce się dowiesz. – rzuciłem jej, podnosząc topór i uciekjąc.
Articles from Czerwiec 2019
Sprawiedliwość
Zakładłem na twarz bandaną, podszedłem do dwumetrowego ogrodzenia. Wzięł śię za klamkę drzwi, rozejrzał się i wyjął wytrych. Po kilku sekundach drzwi puściło i otworzyły się. Mój wzrok został przedstawiony piękny ogrodek. W pobliżu wejścia paliło się światło, a przed garażem stał białe audi. „Dobrze zarobił na sprzedaży dzieci” – pomyślałem. Wykorzystując jeszcze raz wytrych, wszedł do domu. Po prawej stronie miałem łuk, prowadzące do salonu. W kuchni była tuż przede mną paliło się światło i słychać było kroki. Ja posunął się tam, wszystko w tym pokoju było cicho, jakby ten człowiek słuchał. Biorąc tomahawk wygodnie, i kładąc lewą rękę na ramię dubeltówki, powoli poszedł dalej. Wszedłszy do kuchni, ledwo zdążył odskoczyć jak w przeciwległą ścianę wleciała kula.
– Kim jesteś i czego chcesz? – rozległ się głos z dalekiej szafki.
– Jestem ten, kto jest powołany, aby oczyścić to miasto od takich jak ty – odparłem, odłożył tomahawk i wyjął dubeltówkę, – odpowiesz za to, że zabierał i sprzedawał dzieci.
– Nie ma dowodów, że to byłem ja i jeszcze dwie kule ochrzan tam, gdzie ukrywałem się.
W tym momencie wystawił lufę w przejściu i wystrzelili około tam gdzie miał być. Podskoczyłem w najbliższą bramę, która prowadziła do innego pokoju. Jak tylko jego głowa ukazała się już z zupełnie innej części pokoju, ja palnąłem od czego mikrofalówka została rozniesiona na strzępy.
– Myślisz, że możesz mnie tak po prostu wziąć? – krzyknął, – mylisz się.
Chciałem się wychylić, ale zaraz wcisknąsię w ścianę, z której leciało nieprzerwane kamieniste kruszywo odbijane kulami. Słysząc dźwięk ładowania broni, ja w dwa skoki pokonał odległość do kuchennej szafki i przeleciał ją, nacisnął na spust. Ale nic nie stało. „No a jak on strzeli,- pomyślałem – nie zdążył naładować.”A tomahawk leżał u wejścia do kuchni. Wybiłem pistołet z jego ręk, wyjąłem nóż. Chwytając kawałek drzwiczki kuchenki mikrofalowe, rzucił go do mnie. Po uderzeniem nogi odepchnął od siebie i wyciągnął z szafki nóż kuchenny. Próbowałem zadać mu cios, ale ten uderzył mnie po rękach, i spędził nożem przede mną starając się zdobyć. Odskoczyłem do wejścia kuchni, sięgnął po tomahawk. On rzucił się na mnie i powalił na ziemię. Jedną ręką, nie dając mu poderżnąć mi gardło, drugą zacząłem szarpać za siekierą. Nóż wypadł, gdy mnie puścił i został wrzucony do pokoju obok. Czując ramię, wbiłem tomahawk w jego nogę, od czego freak krzyknął i odpełz ode mnie. Trochę przyszedłem w siebie, wstałem na nogi.
– P-proszę, n-n-nie rób tego, jeśli potrzebujesz pieniędzy, to bierz, są w stole sąsiedniego pokoju, tylko nie dotykaj mnie. – On odpełzał, pozostawiając krwawy ślad za sobą.
– Za porwanie i sprzedaż dzieci, oświadczam ci wyrok śmierci, – krótki krzyk, i z jego piersi sterczał tomahawk.
Podniosłem swój nóż i ukrywając w kieszeni, udał się do sąsiedniego pokoju sprawdzić ją na pieniędzy. Jak się okazało, on nie kłamał. W jednym z pól leżało trzy paczki stodolarowych banknotów. Schował ich w kieszeniach, postanowiłem jeszcze obejrzeć pokój.
– Stać, ręce za głowę…
Bądź gotowy
Obudziłem się zlany zimnym potem. Oto już trzy lata, nie mogę normalnie spać. Co noc widzę, jak cierpi na tym moja rodzina. Czasami wydaje mi się, że to klątwa.
Usiadłszy na łóżku, ja przetarł oczy. Za oknem było szaro i można było zobaczyć ogromną kałużę na podwórku. Kiedy wstał, poszedł do łazienki. Potem poszedlem do głównego pokoju i włączył telewizor:
„Tej nocy było zamordowano siekierą dwóch mężczyzn, jak później wykazało śledztwo, to Drukarenko Aleksander i Władimir Aleksiejew, są, jak się okazało w przyszłości, i te maniacy którzy gwałcili i mordowali dziewczyn to już cały miesiąc w tym rejonie. Jest świadek tej zbrodni, siedemnastoletnia Maria Asafiewa,słowa dyktora zmieniły nagraniem zapłakanej dziwczyny.
– Ja… szła do domu, na mnie rzucił i powalił na ziemię, – drżącym głosem mówiła: – włożył w usta knebel i… i rzucili do ogrodzenia. potem z sąsiedniej ulicy wyszedł człowiek… w kapturze – jej głos drżał coraz bardziej, on podszedł i uderzył jednego w głowę, a potem zabił drugiego, – ona zaplakała, – a… a potem -, potem on powiedział mi że bym przekazała policji, że jeśl oni nie są w stanie oczyścić miasto, to on to zrobi.
– Kim jest ten mściciel, – znowu mówi narrator – i naprawdę chce „pomóc” miastu? Tego my nie wiemy. No a teraz o innym.»
Wyłączyłem telewizor i lekki uśmiech pojawił się u mnie na twarzy. Potem ocisciłem numery samachodu od brudu, zebralem się i pojechałem do sklepu.
Szary krajobraz za oknem nie zmieniał się, od czego chciał usiąść przy kominku z kubkiem gorącej herbaty. Zjawili się wspomnienia o tym, jak kiedyś z rodziną na jesieni jezdiliśmy do mojego brata, do Norwegii. Nastia była tak szczęśliwa tam. Dni na przelot grała z synem mojego brata. Byli prawie rówieśnikami, chyba, że Kyle był na pół roku starszy. Zdarzało się, że przyjeżdżali latem do nas, my wesoło spędzali czas razem w plenerze z grillem. Ania i jego żona Laura często siedzieli w kuchni i szeptali o czymś swoim.
Za wspomnieniami omal nie przejechałem potrzebny mi sklep. Na szyldzie obnosił rysunek dopiero co zabitego jelenia i dwa skrzyżowane strzelby nad nim. Rozglądałem się spojrzeniem po pomieszczeniu sklepu, podszedłem do potrzebnych mi staniwiska. Był tam duży wybór noży myśliwskich.
– Wam coś podpowiedzieć? – Podszedł człowiek lat pięćdziesięciu
– Tak oto chcę bratu nóż myśliwski podarować, chciałbym jakiś wybrać.
– Mogę zaproponować ten – wyjął z gabloty, imponujących rozmiarów nóż z podwójnym ostrzem, na którym był wygrawirowany był niedźwiedź.
– Dobrze, zgadzam się, i chciałbym zakupić już dla siebie karabin 20 kalibru.
– Mogę zaoferować ci taki wariant na pięć naboji,
– Nie, dziękuję, chciałbym dubeltówką , lubię klasykę
Spędziłem dużo czazu z wyborem broni i wrzawą z papierami i podpisami, później pół godziny nie wiem, ale wyszedł stamtąd. Później po długich poszukiwaniach, trafiłem na sklep turystyczny, przechodząc tam mnie w oczy upadł wojskowy tomahawk. Niedłógo myśląc, kupiłem sobie go.
Wydając na zakupy dwie godziny, udał się do domu. Wyjął z torby dóbeltuwkę, od razu znalazł się piła i odciónłem trzecią cięść wiać. W ten sposób mogłem chować go w dole płaszcza, zakupionego przeze mnie godzinę temu.
Czytając gazety, natknąłem się na ciekawy artykuł o tym, że wypuszczono na wolność człowieka, obwinionego w wykradzeniu dzieci, wszystkie dowody jego przestępstw, w dziwny sposób zniknęły. Nie odnaleziono ani jednego dziecka. I ten drań spokojnie spaceruje po ulicach miasta? Jego życie urwie dzisiaj w nocy…
Cień przeszłości
Wyłączając silnika, wysiadłem z samochodu i zamknął garaż. Burza i nie chciała się uspokoić. Drzewa są wygięte, jakby zaraz popsują. Przekraczając klombu, ja sięgnął do kieszeni po kluczyki. Oni tak chcieli wypaść z mokrych dłoni. Z trudem otworzyłem drzwi. Przede mną pojawił się ciemny korytarz, kliknięciem wyłącznikiem chciałem włączuć swiatło, ale okazało się że ostatnirgo w domu nie ma. Zdejmując z siebie kurtkę, w ciemnisci udał się od razu dojść do sypialni. Tylko moja głowa dotknęła łóżka, zapadł w kamienny sen, spodziewając się zobaczyć znowu ten sam koszmar.
„Szedłem korytarzem z nożem w ręku. Ania, moja żona trzymała się za mój rękaw i tuliła do siebie córkę. Przez ciemny dom hulał wiatr.
– Tato, boję się, – drżącym głosem powiedziała córka
– Nastia, obiecuję, że wszystko będzie dobrze – próbował ją uspokoić.
W salonie było wybite okno i na
drzazgach szkła leżał cegły. Pozostawiając żonę i córkę przy wejściu do pokoju, wszedłem do niego. Tam został dołączony liścik. Jej treść była tak „odwróć się” i domalowany krzywą buźkę. Zanim zdążyłem się dowiedzieć co znaczy to słowo, usłyszał krzyk żony, a mój tył głowy przebiła tępy ból.
Ocknąłem się związanym około sciany. W środku siedziała moja żona, cała w łzach, z zawiązanymi renkami i nogami. Przed nią pochylał się mężczyzna z pistoletem w ręku. Około drugej sciany siedziała moja córka, jakiś potwór gładził ją po włosach i coś jej szeptał, od czego ta miała łzy wylane potoku.
– Znalazłem sejf, – rozległ się głos z naszej z Anią sypialnie.
– Możesz otworzyć? – zapytał ten, co stał w pobliżu żony nie odrywając od niej spojrzenia.
– Nie, tu kod jest potrzebny.
Pochylił się do Ana i zapytał:
– Kochanie, powiedz nam kod i możemy spokojnie odejść.
– Ja… ja nie wiem – odpowiedziała szlochając
– Kłamiesz – ryknął on dał jej silnego klapsa
W tym momencie Nastia próbowała krzyczeć, ale drugi co był w pokoju przyciągnął ją za włosy do siebie i szepnął jej do ucha:
– Zamknij się, albo poderżnę ci gardło.
– Czekaj, przyprowadź ją do mnie. – Rozkazał pierwszy.
Moją córkę kazali wstać i popchnął do środka pokoju, od czego ta upadła na kolana tuż przed liderem bandytów, jak ochrzcił go dla siebie. On przykucnął i spojrzał jej w oczy.
– Poproś mamę, co by powiedziała kod, albo cię zostawię w jednym pokoju na osobności z nim – wskazał pistoletem na drugiego bandyty w pokoju. – Co powiesz na to, – zdjął taśmę z jej ust.
Ja już przyszedł do siebie i opierając się o ścianę i usiadł.
– Nie dotykaj ich,oni nie znają kodu, ja wszystko powiem, tylko proszę, nie róbcie im krzywdy. – Powiedziałem ja
– Patrzcie kto się obudził, – uniósł się w pełny wzrost pierwszy
– powiem ci kod tylko nie dotykaj rodzinę. – powtórzyłem
– Szybkim ruchem podszedł do mnie i podniósł się na nogi.
– Chodź, idziemy otworzysz, – popchnął mnie w stronę wyjścia z pokoju.
– Tak, mogę się z małej? – ze śmiechem zapytał drugi
– Nie dotykaj jej, ma zaledwie osiem lat, – powiedziała żona zduszonym głosem.
– Tak, w tym też i cała sztuka, – uśmiechnął się bandyta.
Nie dając nic do powiedzenia, szef mnie wypchnął z pokoju, co ja z całego mahu wpadł w przeciwległą ścianę ramieniem. Przechodząc korytarzem, skręcił w sypialni. Tam zobaczył trzeciego bandyty. Był niskiego wzrostu i słabego ciała, podobno z tego powodu to właśnie on i majstrował z sejfem.
– No dalej, dokończ, – rozwiąż mi ręce przywódca.
Podszedł do sejfu, ja drżącymi rękami zaczął wprowadzać kod. tylko drzwi się otworzyły, mnie odepchnęła na bok.
– Nie jest źle – z uśmiechem powiedział szef, i zadzwonił do kogoś przez telefon – Dokumenty u nas – krótko skazał on
W tym momencie z salonu rozległ się krzyk drugiego bandyty, i przez sekundę strzał. Ja pobiegłem do pokoj. W salonie zobaczyłem coś, od czego krew zatrzymała się u mnie w żyłach. Na podłodze leżała moja córka, a z rany w brzuchu rozprzestrzenia krew. Podbiegłem do niej. Złapała ustami powietrze i jej wzrok biegał po pokoju. Podbiegłem do niej i wziąłem na ręce.
– Tat… – Jej oczy zatrzymały się i jakby stały się podobne do szkła. Umarła mi na rękach.
– Ona mnie ugryzła, – krzyknął drugi, trzymając się za ucho i przez jego dłoni sączyła się krew.
Dla mnie jakby czas się zatrzymał. Gdzieś w oddali słyszałem krzyk żony.
– Trzeba wywalić ich wszystkich – powiedział przywódca.
Tylko odwróciłem się, jak on skierował pistolet na Anię. Krótki krzyk, i rozległ się kolejny strzał, od czego ona padła na ziemię. Ja targnął się na lidera, i tu poczułem piekielny ból. Ja wpadł na podłogę, a bandyci w pośpiechu opuszczały dom. W dali widać było syreny i światła reflektorów. W oczach pociemniało, i wtraciłem swiadomość”